Twierdza przy Czerniakowskiej
2024-09-01Część gmachu nazaretańskiego, w którym mieściła się szkoła już w sierpniu 1939 roku zajęły władze wojskowe organizując w niej zbiorczy punkt mobilizacyjny dla oficerów rezerwy. Na boisku ustawiono kuchnie polowe, na wieżyczce cztery działa przeciwlotnicze, w oknach ułożono worki z piaskiem, zorganizowano też punkt łącznościowy i sanitarny.
Polskie oddziały tu składały przysięgę, wychodziły uzbrojone na wyznaczone pozycje. Cały gmach przeżywał ataki niemieckich bombowców i ostrzał artylerii zza Wisły. Obok domu wyrosła barykada. Znoszono rannych z terenu. Prócz Wojska pełno było ludności z okolicznych domów i uchodźców z poza Warszawy. Kryli się tutaj przed nalotami i prosili o pomoc. Siostry Nazaretanki spieszyły z tą pomocą i pracowały: przy telefonach, w kancelarii, w kuchni i w punkcie opatrunkowym. Przeciwstawiały się panice i dywersji. Strzegły wejść, strychów i przejść. Opiekowały się pogorzelcami i zbłąkanymi dziećmi.
Zgodnie z zarządzaniem o kapitulacji – na I i II piętrze szkoły żołnierze i oficerowie składali broń na stosy, a o godzinie 20 w dniu 30 września nastąpił wymarsz rozbrojonych oddziałów do niewoli. Nasz gmach stał niewzruszenie. W dniu kapitalizacji miał tylko zerwany kawał dachu i kilkanaście dziur od pocisków artyleryjskich. W pierwszych dniach okupacji władze miasta zajęły gmach szkolny i przeznaczyły go na ośrodek Rady Głównej Opiekuńczej, w którym mieszkało, aż do wybuchu powstania około 700 osób.
Drugi okres dziejów szkoły Sióstr Nazaretanek to jej działalność w okresie okupacji. Po kapitulacji Siostry Nazaretanki ścieniły pomieszczenia internackie, wygospodarowując w ten sposób przestrzeń dla nowo organizującej się szkoły.
W nowych pomieszczeniach szkolnych, do których się wchodziło przez furtkę obok kościoła, nie było tak przestronnie jak w dawnym gmachu. Najważniejsze jednak było to, że szkoła miała stałą siedzibę. Siostry wznowiły działalność szkoły już 3 października. Zgodnie z zarządzeniem władz okupacyjnych z 15 listopada 1939 roku zamknięto wszystkie szkoły, pod pretekstem rzekomo szerzącej się epidemii tyfusu. Później zezwolono na otwarcie szkół powszechnych, a szczególnie zawodowych, bo zwycięskiemu najeźdźcy potrzebni byli wykwalifikowani robotnicy. Przed wprowadzaniem tego zarządzenia należało się bronić, gdyż Polska musiała mieć zapewnioną kadrę ludzi wykształconych.